czwartek, 14 listopada 2013

Kary - jak? co? po co? na co?


Po długiej przerwie wracam, mam nadzieję na stałe.
W ciągu tych dwóch lat (z hakiem) dorobiłam się synka (już półtorarocznego łobuza) i magistra z psychologii zwierząt.
Straciłam długoletniego przyjaciela domu - Śrubę, który był ze mną na dobre i złe przez 14 lat. Prawie ukończyłam z Globim kurs trenerski w Centrum Kynologicznym Canid. Prawie, bo musimy z Globisiem się doszkolić i zaliczyć egzamin.

Pierwszy wpis po powrocie będzie pod znakiem kar. Jak powinno się karać psy (i nie tylko psy, na dzieci też to działa :) ) i jak nie powinno się tego robić.

Pierwszy raz ze szkoleniem pozytywnym spotkałam się szkoląc Globiego. Wcześniej słyszałam tylko  o szkoleniu tradycyjnym, czyli: usadzić psa siłą, ściągnąć psa na kolczatce, uderzyć w pysk (oczywiście leciutko, żeby tylko był dyskomfort, nie chcemy przecież psa zranić!) gdy pobiera pokarm na "nie rusz" itp. itd. można wymieniać te "techniki" do wieczora. Poniżej najsławniejszy przedstawiciel szkolenia tradycyjnego/awersyjnego i zwolennik teorii dominacji (o której też kiedyś napiszę).




 
W szkoleniu tradycyjnym główną metodą szkoleniową są kary awersyjne, czyli jak pies zrobi coś nie tak dostaje karę (uderzenie, szarpnięcie kolczatką, kopnięcie). Szkolenie jest to bardzo szybkie, pies od razu uczy się, że nie może pobrać jedzenia bez zgody właściciela, bo dostanie po pysku. Czyli dla zapracowanych właścicieli psów jak w sam raz! Nie mam czasu, żeby szkolić psa, więc szybkie szkolenie awersyjne i już. Piesek ułożony, ja szczęśliwa. Po co się męczyć ze szkoleniem pozytywnym? Po co narażać się na śmieszność w parku, gdy krzyczę radośnie do psa: "Tak jest! Super jesteś! Dobry pies!" gdy pies raczy usiąść na dupce. Po co ćwiczyć przez kilka miesięcy i dopracowywać równaj, skoro z kolczatką mi to wyjdzie po kilku razach? Otóż dlatego, żeby przypadkiem nie wyrobić u psa niepożądanego zachowania jakim jest na przykład agresja w stosunku do innego psa, albo i do dziecka. A dzieje się to tak:

Pies radośnie chce podejść do drugiego psa się przywitać. My jesteśmy teraz skupieni na treningu, szarpiemy więc biedaka, zwierzę odczuwa ból i kojarzy ból z czym? Może z odejściem od właściciela, a może z widokiem psa? Gdy powtórzymy kilka razy, pies wzmocni swoje zachowanie i skojarzy widok psa z bólem i zacznie być agresywny gdy tylko zobaczy psa w pobliżu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć z czym skojarzy się ból psu.
Byłam kiedyś z Globim na spacerze 2 stycznia. Globi witał się z małym, białym psiakiem. W tym samym momencie przyszło dwóch rosłych mężczyzn i postanowiło odpalić fajerwerki 5 metrów od bawiących się psów. Oczywiście Globi się przestraszył i następnego dnia nie bał się dwóch rosłych mężczyzn tylko małych białych psów. Fajerwerki wywołały u Globiego strach, lecz skojarzył nieprzyjemną emocję z małym białym psem.
Tak jak dzieci boją się ludzi w białych fartuchach, bo dostają od nich zastrzyk, a nie samej strzykawki.
Wróćmy na chwilę w czasy dzieciństwa. Ja mając 4 lata nauczyłam się, by nie dotykać włączonego żelazka tak, że kiedyś je dotknęłam i się oparzyłam. Więcej już nie dotykałam żelazka. Kara awersyjna musi być zastosowana w odpowiednim czasie, wtedy gdy wykonujemy zachowanie niepożądane.Gdybym dotknęła żelazko, a zostałabym oparzona po 15 sekundach gdy już nie dotykałam żelazka, a bawiłam się zabawką, przestałabym dotykać zabawki, a żelazka bym dotykała i tak.
Dlatego też, jak wracamy do domu widzimy rozwalony śmietnik po całym mieszkaniu, a pies śpi na swoim miejscu na nic nam się zdadzą krzyki i bicie psa. Pies nie zrozumie, że jest to kara za rozwalenie śmietnika, a raczej za leżenie na swoim miejscu, czy przywitanie się z pańcią/panem.

Jak się powinno karać psa (ewentualnie dziecko)? 


Jeżeli pies domaga się uwagi, bądź chce wymusić pyszne jedzenie świetną karą w tym przypadku jest ignorowanie. Ignorowanie polega na całkowitym traktowaniu psa jak powietrze. Każde zwrócenie uwagi na psa powoduje wzmocnienie zachowania. Pies nie uzyskując nagrody wygasi w końcu swoje zachowanie. Po co mam się drzeć, skoro to żadnego skutku nie przynosi? Tutaj jednak należy być konsekwentnym. Nie możemy ulegać nawet raz, ponieważ jeżeli pies zauważy, że od czasu do czasu coś mu się dostanie, to wtedy cały nasz wysiłek pójdzie się...

Wyizolowanie psa na kilka minut też przynosi dobry skutek. Za każdym razem gdy pies na przykład obszczekuje gości zamykamy go na kilka minut w innym pomieszczeniu. Dla psa większą karą jest izolacja od ludzi niż uderzenie go.

"Karą" dla psa jest też nie dopuszczanie do wzmocnienia zachowania niepożądanego, czyli jeżeli na przykład nasz pies ciągnie na smyczy, nie możemy dopuścić do tego żeby osiągnął swój cel poprzez wzmocnienie. Po prostu gdy smycz naciągnie się zatrzymujemy się i gdy smycz się rozluźni  idziemy dalej chwaląc radośnie psa słownie. Nagrodą tutaj jest pójście dalej, bo co to za spacer, gdy pies stoi w miejscu. W tym ćwiczeniu jednak trzeba konsekwencji i nie odpuścić nawet jeden raz, bo gdy chociaż raz psu pozwolimy pociągnąć i powącha krzaczek to musimy zaczynać od nowa, ponieważ nasze mądrale uczą się, że jak chociaż raz dane zachowanie (pociągnięcie smyczy) dało nagrodę (powąchanie krzaczka) to warto robić to cały czas, bo może się uda. Tak jak hazardziści, którzy grają przegrywając wszystkie swoje pieniądze, bo za setnym razem jakieś pieniądze wygrają - jest to dla nich tak silne wzmocnienie, że brną dalej w długi z nadzieją na kolejną wygraną.

Oczywiście metody tak zwane pozytywne, które opisałam wymagają czasu, cierpliwości i konsekwencji od nas. Ale za to będziemy mieć psa, który się słucha, jest grzeczny i wpatrzony w nas z chęcią pracy i zabawy. A to, uwierzcie mi, jest warte nawet najcięższej harówki. :)