wtorek, 15 marca 2011

O wychodzących kotach.

Strona koty.pl zainspirowała mnie do napisania tego postu. Na stronie możecie znaleźć informacje jak zabezpieczyć dom (w szczególności balkony i okna) przed ucieczkami kotów, które nie wychodzą. Czuły jest kotem wychodzącym, czyli ma możliwość spacerowania po ogródku i okolicznych działkach, łąkach. Jest sporo przeciwników wypuszczania kotów, ja jestem przeciwna tylko w niektórych przypadkach: sąsiadująca ruchliwa ulica, miasto, kot niewykastrowany lub nieodpowiedni charakter (np. Maine Coon lub Norweski Leśny są zbyt odważne i nie boją się nadchodzących ludzi lub psów). Podam kilka rad (według mnie zastosowanie się do niektórych z nich jest niezbędne)  by sprawić, żeby kot był bezpieczny poza domem.

Otoczenie.
 Przed zdecydowaniem się, czy wypuszczać kota, musimy poobserwować otoczenie naszego domu. Czy chodzi dużo psów (szczególnie zwrócić uwagę na bezpańskie lub puszczane wolno), jakie jest natężenie ruchu na pobliskich ulicach, porozmawiać z sąsiadami, czy nie będzie im przeszkadzał czasem przechadzający się kot po ich grządkach (zawsze możemy przekupić ich tym, że dzięki temu nie będzie myszy w okolicy). Jeżeli jest niewiele psów, są drzewa, na które w razie niebezpieczeństwa kot może się wspiąć, jeździ mało samochodów i mamy dobre kontakty z sąsiadami, można spokojnie wypuszczać kota. Osobiście jestem przeciwna wypuszczaniu kota w mieście.
Przygotowanie kota.
Przede wszystkim nasz kot musi być zaszczepiony przeciwko wściekliźnie i  chorobom zakaźnym. Musimy też go zabezpieczyć przeciwko kleszczom oraz koniecznie wykastrować! Kastracja zapobiegnie oddalaniu się na dużą odległość (Czuły zwykle ogranicza się do ogródków sąsiadów, pobliskiej łąki, czasem zahacza o działki na przeciwko domu), bójkami z innymi kotami (choć nie zawsze, Czuły nadal pokazuje kto tu rządzi) i przede wszystkim sterylizacja zwierzaka zapobiega niechcianym ciążom i rozrostowi populacji bezdomnych kociąt.
Kot powinien też mieć obróżkę z naszym numerem telefonu lub go zaczipować. W razie gdy się zgubi jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś go znajdzie i skontaktuje się z nami, większość schronisk posiada już czytnik czipów. Najlepiej wybrać dla kota obróżkę z gumką lub ze specjalnym zamknięciem "snap & easy", który w razie zaczepienia się kota o gałąź rozepnie się i kot się nie udusi.
Kot wychodzący nie może mieć podciętych pazurów. Jeżeli chcemy wypuszczać kota, musimy się przyzwyczaić do ostrego drapania po rękach lub kanap. Pazury pomogą kotu uciec na drzewo w razie spotkania z psem.
Jeżeli chcemy mieć rasowego kota, musimy pamiętać, że niektóre (jak np. wyżej wspomniane Norweskie Leśne) rasy nie mogą wychodzić same z domu. Również dachowce, u których zauważymy zbytnie spoufalanie się  z obcymi ludźmi nie powinny wychodzić. Na ufne koty czyha dużo niebezpieczeństw ze strony niewychowanych gówniarzy, którzy chętnie robią krzywdę kotom, tak samo odważne kociaki czasem nie zauważą, że nie mają szans z dużym psem bądź samochodem.



Musimy pamiętać, że wychodzące koty przynoszą nam "prezenty" w postaci martwych ptaków lub myszy. Trzeba to zaakceptować, lub, jeżeli obrzydzają nas martwe gryzonie, nie decydować się na niewypuszczanie kota.
Niestety, koty wychodzące też często żyją krócej, więc jeżeli chcecie, żeby biegały poza domem, zastosujcie się do tych rad, oraz wykorzystajcie swoją wyobraźnie i wtedy zadecydujcie, czy Wasz kot będzie bezpieczny w okolicy. Czasem kot będzie szczęśliwszy, gdy nie będzie musiał wychodzić.


środa, 9 marca 2011

Aby spacer był przyjemnością dla obu stron.

Zaniedbałam naukę chodzenia na smyczy u Globiego. Gdy był mały pozwoliłam mu ciągnąć na smyczy i ani się obejrzałam Globi ze słodkiej kulki przeistoczył się w 35-kilogramowego olbrzyma. Na spacerach ciągnie, nie potrafi przejść nawet metra bez naciągania smyczy i krztuszenia się. Wypróbowałam kilka metod, teraz ćwiczę na szelkach "easy walk", które bardzo pomagają. Opiszę Wam pokrótce metody nauki chodzenia na luźnej smyczy. Najlepiej wypróbować je po kolei i znaleźć najlepsze dla siebie rozwiązanie.
1. Drzewkowanie:
Jeżeli mamy szczeniaczka, lub małego psa warto zacząć od tej metody. Za każdym razem kiedy smycz się naciągnie zatrzymujemy się i czekamy aż pies zluźni smycz. Jeżeli używamy klikera to zaznaczamy nim moment rozluźnienia smyczy nie dajemy mu już smakołyka, bo samo pójście dalej jest dla psa nagrodą. Jest to bardzo czasochłonne, ale jeżeli ćwiczymy z psem konsekwentnie pies szybko zrozumie o co nam chodzi. Mi niestety nie wychodziło, bo nie zawsze udawało mi się zatrzymać takiego cielaka.
Jeżeli mamy szczeniaka powinniśmy zacząć go uczyć już drugiego dnia gdy jest u nas w domu. Nawet gdy pies przechodzi kwarantannę, możemy go szkolić w domu. Przypinamy smycz do psa, kładziemy smakołyk na podłodze i gdy pies chce jak najszybciej do niego zatrzymujemy go i czekamy na rozluźnienie smyczy. Szczeniak szybko łapie o co chodzi.
2. Obrót o 180 stopni.
Tej metody osobiście nie próbowałam. Gdy pies naciągnie smycz odwracamy się w drugą stronę i idziemy z psem w innym kierunku.
3. Halter, uzda.
Halter wygląda mniej więcej jak uzda u konia. Zakładamy psu takie cudo na pysk, przyczepiamy smycz do haltera i idziemy z psiakiem. Dzięki halterowi, gdy pies pociągnie na smyczy jego pysk skieruje się w bok, lub w dół, przez co nie będzie widział gdzie idzie. Oczywiście, gdy zdejmiemy psu halter znowu będzie ciągnąć, więc trzeba być sprytniejszym :) Po jakimś czasie (gdy pies już na halterze nie ciągnie) warto zaopatrzyć się w drugą smycz i prowadzić psa na dwóch. "Halterowa smycz" w razie pociągnięcia spełni swoje zadanie, a gdy pies nie ciągnie idzie spokojnie na smyczy. Po jakimś czasie gdy pies już się wyzbył ciągnięcia co jakiś zakładajmy psu halter (nawet już bez smyczy) żeby przypomniał sobie na czym to polegało.
Przed założeniem haltera trzeba psa przyzwyczaić do niego. Klikać klikerem i nagradzać, gdy pies ma halter na pysku. Warto kilka rundek zrobić w domu.
Minusem haltera są obtarcia pyska, szczególnie jak kupimy tanią uzdę. Najlepiej zaopatrzyć się w droższą, ale bezpieczniejszą.
4. Szelki easy-walk.
To jest mój osobisty faworyt. Jak pisałam wyżej miałam problem z zatrzymaniem Globiego, gdy zaczynał ciągnąć. Te szelki pomagają mi zatrzymać go i dzięki nim mogę spokojnie "drzewkować". Zestaw easy-walk składa się z obroży i szelek. Posiadają zabezpieczenia przed obtarciami. Stosować podobnie jak z halterem.
Czego nie używać do nauki chodzenia na smyczy:
1. Smycz automatyczna.
Ta smycz jest dobra gdy pies już chodzi na smyczy bardzo dobrze. Gdy się uczy ta smycz przyzwyczaja psa do ciągłego napięcia na obroży, więc do ciągnięcia.
2. Kolczatki, łańcuszki.
Zastanawia mnie, czemu duża ilość ludzi upiera się tak, żeby pies nosił kolczatkę, chociaż i tak nie widzą żadnej poprawy. Kolczatka tylko rani psa (tak jak łańcuszek zaciska) a większość psów się przyzwyczaja do tego i dalej ciągną w najlepsze nie zwracając uwagi na ból. Jest wiele lepszych sposobów niż kolczatki (patrz wyżej).

niedziela, 27 lutego 2011

Marsz (nie) milczenia.

W poprzednim poście pisałam o marszu (nie) milczenia. 3 kwietnia odbędzie się druga edycja w miastach, które nie zdążyły na termin lutowy. Marsz ma na celu uświadomienie, aby społeczeństwo reagowało na akty znęcania się nad zwierzętami.

Jak na razie wiem, że marsz odbędzie się w:
Warszawie; trasa:  Kancelaria Premiera, a zakończy na Placu Zamkowym.
Szczecinie;   trasa : Jasne Błonia, al. J. Pawła II, pl. Grunwaldzki, pl. Lotników, pl. Żołnierza, al. Niepodległości, Brama Portowa, pl. Zwycięstwa, al. Wojska Polskego.
Wrocławiu;  zbiórka na rynku wrocławskim.
Głogowie; trasa zostanie podana w najbliższym czasie
Zabrzu; trasa zostanie podana w najbliższym czasie

W każdym z miast marsz zaczyna się o godzinie 13.

http://marszniemilczenia.pl/

Zachęcam Was do takiego spędzenia niedzieli.

środa, 9 lutego 2011

Jak pomóc?

Od początku roku zalewa nas fala informacji na temat znęcania się nad zwierzętami, nawet nie będę wspominać, każdy z Was słyszał przynajmniej o kilku mocno nagłośnionych przez telewizję. Takie okrutne zachowania ludzi nie pojawiły się wczoraj. Na wsi na porządku dziennym jest topienie szczeniaków czy trzymanie psów na łańcuchu. Dzięki internautom telewizja zainteresowała się tymi przypadkami i je nagłaśnia.
Nie musimy tylko bezsilnie słuchać o tych okrucieństwach, sami możemy reagować. Gdy jesteśmy świadkiem przemocy wobec zwierzęcia zadzwońmy na policję (997), straż miejską (986)  lub do najbliższego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (tu możecie znaleźć listę wszystkich oddziałów TOZu).
13 lutego w Łodzi, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Lublinie, Opolu i Kaliszu odbędzie się marsz (nie) milczenia, który ma na celu uświadomienie społeczeństwa, że warto reagować. Jeżeli będziecie w okolicy to przejdźcie się, moim zdaniem lepsze spędzanie walentynek niż obsypywanie się serduszkami.

Również schroniska nie mają łatwo. Więcej jest zwierząt w schroniskach niż chętnych do adopcji. Jeżeli nie mamy możliwości fizycznie zaopiekować się psiakiem możemy zrobić to wirtualnie. W Azylu pod Psim Aniołem jest możliwość wirtualnego zaopiekowania się zwierzakiem. Istnieją też różne strony, gdzie po kliknięciu w reklamy, lub znaczek schronisko dostaje karmę (patrz banner na górze). Warto przekonywać znajomych, którzy chcą kupić pieska "po kosztach" nierodowodowego, żeby zastanowili się nad adopcją psiaka tej rasy. Jest naprawdę sporo pięknych rasowych psów, które są wyrzucane bo "nie spełniły oczekiwań" właściciela czyli np. za dużo mają sierści.
Bierzesz ślub? Gratulacje! Goście pewnie przyniosą kwiaty. Czy nie lepiej poprosić gości, żeby zamiast kwiatów przynieśli pieniążki, które przekażecie na schronisko, lub żeby sami wpłacili na dane schronisko lub fundację pro zwierzęcą? Kwiaty zwiędną po 3 dniach, a zwierzaki dostaną pokarm na kilka tygodni.
W dużych sklepach zoologicznych stoją pojemniki na dary dla zwierząt ze schronisk. Gdy kupujemy tam jedzenie dla naszego pupila, warto kupić kilka puszek więcej i wrzucić do takiego kosza.
Mamy niepotrzebne miski, koce, naszemu psu przestała smakować karma i prawie cały worek stoi nietknięty? Zawieźmy je do schroniska, my nie będziemy mieli bałaganu, zwierzaki będą miały co jeść i gdzie się wygrzać.

Jak widać form pomocy jest wiele, wystarczy tylko chcieć. Nie bądźmy obojętni na los zwierząt, które sami udomowiliśmy.

wtorek, 1 lutego 2011

Aby zwierzę zwierzęciem pozostało.

W wyniku domestykacji zwierząt nasze pupile utraciły większość swoich umiejętności, które w czasach gdy żyły "dziko" pomagały im w przetrwaniu. Jak pies z krótkim ogonem pokaże, że się cieszy lub boi? Jak york złapie jakąś zwierzynę? Nasze psy nie poradziłyby sobie same w lesie, żadna wypuszczona papuga nie zdobyłaby jedzenia, nawet szczur domowy zginąłby w naturalnym środowisku. Jedyne zwierzęta, które by sobie poradziły to koty, chociaż te dziko żyjące , też potrzebują pomocy ludzi szczególnie w okresie zimowym. Jednak czy to, że nasze zwierzaki nie są do końca zwierzęce oznacza, że mamy prawo je jeszcze bardziej uczłowieczać? Czy czasem nie przekraczamy granicy człowiek-zwierzę?

Mój kolega opowiedział mi o swojej znajomej, która ma yorka. Piesek nie wychodzi na spacery. Ma kuwetę w domu i tam się załatwia. Wyobraziłam sobie nieszczęście tego psa. Terier, w którego żyłach płynie krew psa myśliwskiego, uwielbiający biegać i bawić się na dworze jest zamknięty w czterech ścianach.

Następną historię opowiedziała mi znajoma, której sąsiadka znalazła papugę. Kupiła jej klatkę i różne zabawki. Papuga jednak nie jest wypuszczana z klatki i zaczęła sobie skubać pióra. Osobiście nie przepadam za ptakami, ale nigdy bym nie skazała go na dożywotnią odsiadkę za kratkami.

Wszelakie ubranka dla zwierząt mnie drażnią. Zrozumiałe, że niektóre psy zimą potrzebują sweter, czy buty, bo są wrażliwe na zimno, ale błagam, sukieneczkom, płaszczykom, szlafrokom mówię stanowcze nie! Pies to nie lalka do przebierania, według mnie jeden, może dwa swetry starczą. Oczywiście, sama kupuję cudowne obroże, nowe smycze i bandamki, często dlatego, że nie mogę się opanować jak widzę nowe wzory, ale ubranka do mnie nie przemawiają.

Tak samo jak ubranka dla zwierząt drażni mnie "nowo-moda karmowa", spotkałam się z wieloma weterynarzami, którzy zabraniali dawać psom kości, polecają za to pasty do zębów. Moje psy od zawsze jedzą kości i Śruba w wieku 13 lat jest chwalony za zdrowe uzębienie. Ostatnio usłyszałam też o diecie wegetariańskiej dla psów, co jest jakimś chorym pomysłem. Człowiek potrzebuje mięsa, a co dopiero pies, nie wspominając o kocie, który jest mięsożerny. Na szczęście coraz bardziej jest modna dieta BARF czyli karmienie zwierząt surowymi produktami. Ja nie stosuję tej diety, bo niestety nie mam czasu, ale polecam, jeżeli ktoś ma czas, chęć i więcej pieniędzy.

Pamiętajmy. Zwierzę przede wszystkim oczekuje od nas ruchu, pokarmu i wielkich pokładów miłości. Jeżeli tego zabraknie, nie zrekompensuje mu tego nawet najpiękniejsza sukienka, czy brylanty w obroży.

piątek, 28 stycznia 2011

Zrozumieć kota.

W poprzednim wpisie było o psiej mowie, teraz trochę o kocich. Mój dziadek zawsze mówi, że Czuły jest wredny i nienormalny, bo najpierw daje się głaskać, a potem drapie. Ale tak zachowuje się normalny kot. Jak coś mu się nie podoba to drapie. Czuły jest do tego stopnia rozpieszczony, że gdy nie ma jedzenia atakuje mnie lub przenosi złość na Śrubę lub Globiego. Dzisiaj wrócił z podwórka, pacnął nic nie spodziewającego się Globiego po zadku i poszedł jeść. Warto pamiętać, że sygnały kocie i psie są zupełnie inne. Np. machanie ogona u kota, wcale nie znaczy, że jest wesoły, tylko, że jest zdenerwowany i może podrapać.

Uszy

U kotów trudno jest rozpoznać kiedy jest zadowolony, a kiedy zły ponieważ koty pokazują swoje emocje głównie uszami. Niestety nie posiadam zdjęć obrazujących emocje kota (oprócz zadowolonej), ale znalazłam zdjęcie w googlach:
 
źródło: http://www.chatoola.ovh.org/-=chatoola=-/kocia%20mowa.gif 

1. kot spokojny, zrelaksowany.
2. złość - uszy są ustawione bardzo wysoko czasem też trochę do tyłu. Wtedy kot jest zły i zapewne zaraz podrapie.
3. strach - uszy nisko położone to znak, że kot się boi
4. zabawa - właściwie bardzo podobne do "spokoju", jednak uszy są bardziej podniesione, w czasie zabawy kot też jest czujny!
5. zadowolenie - uszy zrelaksowane, oczy przymrużone, tylko głaskać :)

 Ciało

 Oczywiście oprócz uszu, kot też całym swoim ciałem pokazuje emocje.

Zrelaksowany kot przechadza się po domu z podniesionym ogonem.
Kot zły. Gdy są niezadowolone np. z niewłaściwych pieszczot zwykle zaczynają machać ogonem i robią swoją "gburowatą minę" jak ja to nazywam, czyli punkt 2. Gdy kot robi tzw. "koci grzbiet", napusza mu się sierść i ogon, często "fuka" i syczy. Stara się w ten sposób odstraszyć napastnika. Tą pozycję zwykle koty stosują, gdy coś ich zaskoczy (ale nie okazując strachu). Jest to forma obrony.
Kot przestraszony się kuli, pokazuje w ten sposób uległość, poddaje się. Swoją drogą nigdy nie widziałam Czułego w takiej pozycji, on zawsze uważa, że jest najsilniejszy :)
Niepewny kot kuli ogon pod siebie, lekko i ostrożnie stąpa i ma zamiar jak najszybciej uciec z nieznanego mu terytorium.
Łaszenie się to oznaka przywiązania się kota do właściciela, oraz oznaczenia go swoim zapachem. Gdy wracamy do domu i kot przytula się do naszych nóg to nie tylko miłe powitanie, ale także oznaczenie, że jest się w "kociej drużynie".
Pokazywanie brzucha u kota nie jest oznaką poddania się. Kot tak się relaksuje, pokazuje, że czuje się bezpieczny, czasem można go pogłaskać, ale należy uważać, bo nie zawsze kociak sobie tego życzy i wtedy można być podrapany. Od 15 lat posiadam koty, a nadal nie wiem kiedy zaprasza do głaskania, a kiedy nie.

"Ugniatanie" właściciela, czyli "pacanie" łapkami i często pazurami po kolanach lub brzuchu właściciela. Kot nas spostrzega jako swoją mamę. Małe kotki tak ugniatają sutki kotki, pijąc mleko matki. Takie układanie się na naszych kolanach to pokaz wielkiej miłości kota do nas. Gdy kota podczas tej czynności zrzucimy, bo wbija nam pazury w nogi, jest zdezorientowany i nie wie co się dzieje.

Odgłosy

Mruczenie kota pojawia się wtedy, gdy jest mu wspaniale, pokazuje, że pieszczoty sprawiają mu przyjemność.
"Fukanie", prychanie, syczenie - wtedy lepiej zejdźmy kotu z drogi. Jest zły i nie zawaha się użyć swoich ostrych pazurów.
Gdy kot miauczy oznacza, że czegoś chce. Każdy właściciel kota może rozróżnić miliony tonacji kota i będzie wiedział czy w tej chwili kot o coś prosi, czy czegoś żąda (zwykle żąda), czy może go coś boli. Czasem kot miauczy, żeby pokazać, że po prostu jest w domu. Czuły miauczy, gdy wracam do domu, a on też jest na dworze. Miauczenie jest tylko dla ludzi. (możemy czuć się wyróżnieni)
Koty też warczą, gdy chcą ostrzec, że akurat to jedzenie jest tylko jego wydają gardłowy wark. Jeżeli wam życie (a przynajmniej zadbana ręka) miłe to nie sprawdzajcie tego, chociaż kiedyś Czuły już na mnie warczał, jak podkradł się do wątróbki i chciałam mu ją zabrać.
Walczące ze sobą koty wrzeszczą. Ten wrzask kojarzy mi się z płaczem rozhisteryzowanego niemowlaka.  Jeżeli mieszkacie akurat przy skupisku kocich właścicieli, lub piwnicznych kotów  na pewno nie raz słyszeliście wojenne okrzyki kotów.

Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć Wam kocie zachowanie, jednak żeby całkowicie nauczyć się odczytywać intencje swojego kota należy go bacznie obserwować i uczyć się na własnym doświadczeniu.
 I na zakończenie... uśmiechnięty kot :)

wtorek, 25 stycznia 2011

Zrozumieć psa.

Żeby dogadać się z naszym psem musimy zrozumieć jego zachowanie. Pies nam nie powie, że się czegoś boi  ale pokaże całym swoim ciałem. Gdy słyszymy o pogryzieniu człowieka przez psa często pojawia się zdanie: "pies bez żadnego ostrzeżenia zaatakował". Bzdura. Każdy pies informuje, że ma zamiar zaatakować, tylko my nie zwracamy na to uwagi. Uczłowieczamy nasze zwierzaki, gdy pies się drapie to zapewne go swędzi, a on tak redukuje również stres.  Dzisiaj pokażę i postaram się wyjaśnić sygnały, które daje każdy pies przed atakiem lub gdy się czegoś boi.

1. Pies przygotowujący się do ataku.
Taki pies początkowo jeży sierści, kładzie uszy, ogon jest ustawiony prosto na poziomie grzbietu, pokazuje zęby i warczy. Taka postawa psa oznacza: "Odejdź, bo będę gryzł". Również pies, który stoi przed nami w bezruchu, całkowicie sztywny nie wróży nic dobrego.
                                                           źródło: http://swietokrzyskie.info/wiadomosci/foto/2007_07/staszow_pies_zabojca1.jpg
                                                                żródło: http://m.onet.pl/_m/5a45515c5152296e711bfa31f470b77f,0,1.jpg

Gdy widzimy tak wyglądającego obcego psa należy się powoli odwrócić i odejść. Pies powinien zrezygnować z ataku, jednak jeżeli tego nie zrobi musimy jak najszybciej paść na ziemię usiąść na nogach najlepiej chowając stopy, złożyć dłonie w pięści założyć ręce na głowę zasłaniając uszy i schować głowę między kolana. Pies co najwyżej poszarpie nasz plecak lub kurtkę, ale nam się nic nie stanie poważnego. Psy chwytają w pierwszeństwie za to co wystaje czyli uszy, dłonie, palce.
                                                żródło: http://www.strazmiejska.krakow.pl/smmk/images/stories/_bezpieczny-krakow/bk7-1-d.jpg 

2. Sygnały uspokajające.
Te sygnały pies stosuje gdy się czegoś boi, lub gdy widzi innego psa i chce pokazać mu, że ma dobre zamiary. Sami je możemy stosować widząc obcego psa na naszej drodze. 

 Odwracanie głowy i ciała


Sygnał ten nasz pies wysyła gdy zbliża się inny pies lub gdy go na przykład przytulamy. Śruba robi to przy robieniu zdjęć - pokazuje mi w ten sposób, że nie czuje się zbyt dobrze w tej sytuacji. 
Odwracanie się całym ciałem następuje gdy poprzednie sygnały nie pomogły.
Ten sygnał bardzo łatwo możemy wykorzystać gdy widzimy obcego, zaniepokojonego psa. Odwracamy na chwilę głowę, wtedy pies wie, że nie stanowimy zagrożenia i możemy przejść obok niego - najlepiej zmieńmy trochę tor, żeby nie iść na wprost psa, tylko obejść go łukiem. 

Oczy

Spoglądanie psu prosto w oczy nie jest zbyt mądrym posunięciem. Gdy psa nie nauczymy od maleńkości, że to nie jest nic złego to pies może odczytać to jako zagrożenie. Pies może też akceptować spoglądanie w oczy przez właściciela, ale już przez obcych nie. Zawsze gdy chcemy z psiakiem pogadać nie patrzmy mu prosto w oczy tylko trochę niżej lub je mrużmy. 

Oblizywanie nosa

Również następuje gdy pies nie czuje się pewnie przy obecności innego zwierzęcia, lub gdy krzyczymy na niego. 

Ogon 

Pies macha ogonem gdy się cieszy, ale też dla uspokojenia siebie, pobratymca lub właściciela. Rozróżnić to możemy tak, że przy uspokajaniu pies wykonuje inne sygnały.

Pozycja uległa

Gdy psiak kładzie się na plecach, pokazuje brzuch i kuli ogon po prostu mówi: "poddaję się".  


 Zaproszenie do zabawy

Na tym zdjęciu akurat Śruba chciał się położyć, ale oprócz uszów wszystko się zgadza :) Pies zachęcający do zabawy macha ogonem, przednie łapy leżą na ziemi, a zadek jest uniesiony w górze i macha energicznie ogonem.  Uszy są podniesione do góry i pies się "uśmiecha". 



Ziewanie

Kolejny sygnał w typie: odejdź z tym ode mnie (aparat) oraz redukuje napięcie podczas stresu (fajerwerki) Sami możemy ziewać do psa gdy widzimy, że jest zestresowany. Powinno go to bardziej uspokoić niż głaskanie w stanie stresu co może tylko ten stres spotęgować (głaskanie jako nagroda za bycie zestresowanym).



Drapanie, lizanie łap.

Tak jak ziewanie redukuje napięcie i stres. Pamiętajmy tylko, że nie każde podrapanie się (lub ziewnięcie) psa od razu oznacza, że pies jest niezwykle zestresowany. Po przebudzeniu pies ma prawo ziewnąć lub się podrapać za uchem gdy go coś zaswędzi. Dopiero gdy zauważymy, że w danej sytuacji zawsze pies ziewa to oznaka, że psa ta sytuacja stresuje.


Pogoń za ogonem

Jeżeli nasz psiak robi to od czasu do czasu nie jest to nic złego. Robi to z nudów lub rozładowuje energię. Jednak jeżeli takie "gonitwy" powtarzają się często oznacza to, że pies jest pod wpływem silnego stresu. Wtedy najlepiej zaniechać zajęć z psem (sportu, intensywnego szkolenia, zajęć, jeżeli pies współtowarzyszy przy dogoterapii) dać mu się zrelaksować, wychodzić z nim do parku na długie spacery lub skontaktować się z behawiorystą.

Podałam Wam podstawowe i według mnie najważniejsze psie sygnały. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej polecam książkę Turid Rugaas "Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów."

Życzę miłego poznawania zachowania Waszych podopiecznych, a na koniec uśmiechnięty pies:



poniedziałek, 24 stycznia 2011

"Inteligenckie" zabawki.

Osoby, które mają dzieci wiedzą bardzo dobrze ile to jest edukacyjnych zabawek dla ich pociech. Sama jestem matką chrzestną i kupiłam kilka takich zabawek. Szczeniaczki uczące kolorów, książeczki uczące czytać, żółwie uczące liczyć. im bardziej kolorowe, szeleszczące, muzyczne tym lepsze. Niewiele osób jednak wie, że są też zabawki edukacyjne dla psów! Nie uczą co prawda liczyć i czytać, ale rozwijają psią inteligencję. Jak? Oczywiście przez żołądek :) Do takiej zabawki chowamy jedzenie i pies musi się czasem bardzo natrudzić, żeby do niego dotrzeć, coś odsunąć nosem, coś zdjąć, coś przesunąć łapą.

Są różne poziomy trudności zabawek, od bardzo prostych (wyszukanie smaczka w kilkuwarstwowym kocu) do skomplikowanych polegających na zdjęciu jednego elementu, żeby przesunąć drugi, żeby wyjąć następny itd.
Przed rozpoczęciem zabawy należy psu pokazać na czym dokładnie polega ta zabawa, kilka razy położyć przysmak bez ukrywania go, żeby pies wiedział, że coś tam jest do wyszukania. Ja posiadam wersję 2w1. Jest tam część łatwiejsza (zwykłe odkrywanie przedmiotów, by znaleźć smaczek) oraz trudniejsza, którą widać na zdjęciach.

Dzięki tym zabawkom pies będzie łatwiej rozwiązywać problemy. Tak. Psy mają problemy! Widziałam kiedyś psa, który nie potrafił przeskoczyć murka z racji tego, że był za mały i stał przed nim bezradny, zamiast obejść go na około.

Jest to też bardzo dobry sposób na wymęczenie bardzo żywiołowego psiaka. Gdy spacer nic nie daje, wystarczy poświęcić jeszcze 40 minut na psie łamigłówki, a nasz ukochany pies położy się spać (przetestowane na energicznym 1,5 - rocznym goldenie :P)

Takie zabawki możemy znaleźć na allegro lub w wielu sklepach internetowych. Jeżeli nie stać nas na taką zabawkę zawsze możemy zorganizować taką zabawę w domu. Wystarczy poukrywać przysmaki w domu lub w ogródku np. najpierw pies musi podnieść koc, a potem karton, żeby dostać się do smaka, lub pod kubeczkami plastikowymi umieszczone są smaczki, a na kubeczkach stoi tacka. Wystarczy trochę kreatywności :)



Życzę miłej zabawy :)

środa, 19 stycznia 2011

Psie smakołyki.

W sklepach zoologicznych możemy znaleźć pełno psich smakołyków. Małe ciasteczka, kabanosiki, żwacze, różne rodzaje ciastek, dropsy, świńskie uszy, kurze łapki, płucka, penisy, kości. Smakołyki przydatne do szkolenia i psie "słodycze". Dzisiaj podzielę się moim doświadczeniem, co moje psy uwielbiają :)

1. Przysmaki dla yorków.
Chociaż yorka nie mam i nigdy nie posiadałam, te ciasteczka to największy hit wśród moich głodomorów. Odkryli je mój brat z bratową. Mają bardzo wybrednego psa, który na większość karmy nie spojrzy, gardzi nawet szynką. Ale ciasteczkami dla yorków się zajada. Bardzo fajne do szkolenia. Są małe, w kształcie kostek, gdy je przepołowimy są akuratną nagrodą dla naszego zucha.
2. Żwacze.
Żwacze śmierdzą paskudnie, więc jak wiadomo co śmierdzi pies uwielbia :) Polecam dla psów, które mają nieznośną tendencję do zjadania kup. Nie tylko Globi przestał jeść kupy, ale też inne psy.
3. Kości.
Obecnie sporo osób nie chce dawać kości psom. Nawet weterynarze tego nie polecają. Ja nie widzę w tym jakiegoś zła, wręcz samo dobro. Śruba w wieku 12 lat jest chwalony za swoje zęby, a psy, które nie jedzą kości mają w wieku 3-4 lat problemy z kamieniem. Podajemy tylko kości wołowe i cielęce. NIE WOLNO PODAWAĆ KOŚCI KURCZAKA - kość z kurczaka łamie się na ostre kawałki i może skaleczyć jelito psa. Nie podajemy też kości wieprzowych, są ciężkostrawne. Z drobiowych możemy dać szyjkę z indyka. Na rynku istnieją też różne kości prasowane, specjalne kości do czyszczenia zębów. Czasem kupuję, jednak wolę dawać świeże, mięsne kości.
4. Uszy, łapki, płucka, penisy.
Smaczny gryzak dla każdego psa. Jeden zje go w sekundę, drugi w dwie godziny. Przydatne do nauki komendy "zostaw".
5. Przysmaki szkoleniowe.
Ja stosuję wyżej wymienione kostki dla yorków, drobno krojone kabanosy i parówki. Można też wykorzystać ser. Należy pamiętać, żeby przysmaki były małe, żeby pies nie najadł się. Gdy psa bardziej interesuje otoczenie niż przysmaki, warto zaopatrzyć się w coś bardziej zapachowego: wędzona ryba, szprotki z oleju. Wypróbowałam, warto!
6. Ciastka z jagnięciną
Są to spore ciastka w kształcie kości. Psiaki uwielbiają. Jagnięcina nie jest alergenna, więc można podawać je psiakom z tendencją do uczuleń.
7. Możemy też upiec ciastka sami. Wystarczy poszperać w Internecie i znaleźć przepis. Ja jeszcze nie piekłam, ale mam zamiar (chociaż mistrzem kuchennym nie jestem :) )
8. Kong, "kula smakula".
Może nie całkowity przysmak, ale świetny przyrząd do nauki zostawania samemu w domu, lub gdy pies jest zbyt nachalny podczas gdy my nie mamy dla niego czasu. Kong ma kształt gruszki z otworem. Możemy kupić gotową pastę, lub napchać do tej dziury jogurt, pasztet czy serek topiony. Wtedy nasz piecho zajmie się takim kongiem (a wylizanie wszystkiego to nie lada gratka!) Kula smakula to po prostu piłka z otworem, do którego wrzucamy jakieś smaczki (mogą być to dropsy, parówki, kostki dla yorków) pies tak długo turla kulkę, aż wszystkie smaki wypadną.

Pamiętajmy, żeby nie dawać takich przysmaków za dużo, żeby nasz pies później nie wyglądał jak typowy przedstawiciel USA :)

wtorek, 18 stycznia 2011

Piwniczne koty.

 Jakiś czas temu było głośno o kobiecie pobitej przez młodego chłopaka w Katowicach. Była też wyzywana od najgorszych. Za co? Za dokarmianie bezpańskich kotów. Szukając artykułu na ten temat znalazłam przypadkiem drugi przypadek, tym razem w Lublinie, znowu pani została pobita przez... sąsiadkę.
 Koty mieszkające w piwnicach bloków są to koty pracujące. One odganiają gryzonie, a w zamian chcą tylko coś zjeść i mieć gdzie się ogrzać, szczególnie zimą. U mojego dziadka w kamienicy było pełno kotów. Pewnego dnia koty zniknęły. Zapewne dozorca je wytruł. Kotów nie było, wróciły szczury.
 Oczywiście każdy przeciwnik kotów powie, że one śmierdzą, brudzą, miauczą. Koty są to najczystsze zwierzęta jakie znam. Za potrzebą szukają miejsca, gdzie mogą zakopać nieczystości. Koty myją się codziennie, wie o tym każde dziecko. Ich mocz owszem, śmierdzi. Ale wystarczy je wykastrować, wtedy będziemy mieli pewność, że nie będzie z piwnic czuć nieprzyjemnego zapachu, ani nie będzie nowych kotów. W Polsce już od kilku lat jest prowadzona Akcja Sterylizacji. Na tej stronie są podane lecznice weterynaryjne z całej Polski, w których w czasie trwania akcji (marzec) można wysterylizować zwierzęta o wiele taniej.
 Nie jest to trudne, wystarczy chcieć. Na następnym zebraniu mieszkańców wyciągnijcie ten problem na wierzch. I zamiast myśleć jak pozbyć się kotów, pomóc im i dzięki temu pozbyć się większych wrogów jakimi są gryzonie. Trutki na szczury są niebezpieczne, dziecko spuszczone z oka na chwilę, lub pies może taką trutkę zjeść. Szczury, które są niezwykle inteligentne, uczą się w końcu, żeby nie jeść trutek.
Tutaj jest opisane jak możemy pomóc kotom. Koty to wdzięczni i tani pracownicy! Wystarczy im jedzenie i kąt do spania.

sobota, 15 stycznia 2011

Psie przedszkole i wczesna socjalizacja.

 Gdy pierwszy raz usłyszałam o psim przedszkolu skojarzyło mi się to z odprowadzaniem szczeniaka do przedszkola, tak jak odprowadza się dziecko. Jednak psie przedszkole nie polega na odnoszeniu psa do ośrodka, gdy my idziemy do pracy lub szkoły. Przedszkole pomaga nam nauczyć szczeniaka od małego podstawowych komend i przede wszystkim socjalizować psiaka. Żeby pies nie wyrósł na wyobcowanego i  agresywnego w stosunku do innych zwierząt musi spotykać inne psy, jak jest szczeniakiem.
Gdybyśmy my, nie wychodzili z domu do 15 roku życia to jak byśmy zachowywali się na ulicy? Uciekalibyśmy od samochodów, gdyby ktoś chciał nam podać rękę nie wiedzielibyśmy czego od nas chce, czy chce nas zaatakować? Tak samo jest z psem. Jeżeli chodzimy ze szczeniakiem swoimi drogami i nie będziemy pozwalać mu bawić się z innymi psami, wyrośnie nam nieufny pies, który każdą zachętę do zabawy odczyta jako atak. Pamiętajmy: psy, tak jak i ludzie, boją się rzeczy nieznanych. 
Dzięki psiemu przedszkolu  nasz szczeniak spotka się z masą innych małych kulek. Duża ilość bodźców pozwoli mu na lepsze oswojenie się z nowymi, niespodziewanymi sytuacjami. Często na zajęciach trener stara się też przygotować szczeniaka do wizyt weterynaryjnych i do dotykania psa w różne miejsca, zaglądania w uszy, zęby, co psy niezbyt miło znoszą.
Na psim przedszkolu oczywiście szczeniaki nauczą się podstawowych komend: siadania, leżenie, zostawania w miejscu, chodzenia na luźnej smyczy i przy nodze, wracania na zawołanie, skupiania się na właścicielu. Są też korygowane indywidualne problemy takie jak: nauka czystości, skakanie na gości itp.
Wczesna socjalizacja jest bardzo ważna u psów z ras agresywnych, oraz tych, które były kiedyś wykorzystywane do walk. Takie psiaki muszą od małego poznać jak najwięcej psów i zachowań, żeby w przyszłości dochodziło do jak najmniejszych zgrzytów. Polecam brać pieski małych ras na takie szkolenia. Nie ma nic gorszego, niż york, który był za szczeniaka noszony na rękach, żeby broń Boże nic mu się nie stało, a gdy podrośnie szczeka na inne psy i stara się je podgryzać, bo się najzwyczajniej w świecie boi i nie wie co to za wielkie psisko.
Psie przedszkole polecam każdemu właścicielowi psa dla  naszego dobra i naszego pupila.