wtorek, 15 marca 2011

O wychodzących kotach.

Strona koty.pl zainspirowała mnie do napisania tego postu. Na stronie możecie znaleźć informacje jak zabezpieczyć dom (w szczególności balkony i okna) przed ucieczkami kotów, które nie wychodzą. Czuły jest kotem wychodzącym, czyli ma możliwość spacerowania po ogródku i okolicznych działkach, łąkach. Jest sporo przeciwników wypuszczania kotów, ja jestem przeciwna tylko w niektórych przypadkach: sąsiadująca ruchliwa ulica, miasto, kot niewykastrowany lub nieodpowiedni charakter (np. Maine Coon lub Norweski Leśny są zbyt odważne i nie boją się nadchodzących ludzi lub psów). Podam kilka rad (według mnie zastosowanie się do niektórych z nich jest niezbędne)  by sprawić, żeby kot był bezpieczny poza domem.

Otoczenie.
 Przed zdecydowaniem się, czy wypuszczać kota, musimy poobserwować otoczenie naszego domu. Czy chodzi dużo psów (szczególnie zwrócić uwagę na bezpańskie lub puszczane wolno), jakie jest natężenie ruchu na pobliskich ulicach, porozmawiać z sąsiadami, czy nie będzie im przeszkadzał czasem przechadzający się kot po ich grządkach (zawsze możemy przekupić ich tym, że dzięki temu nie będzie myszy w okolicy). Jeżeli jest niewiele psów, są drzewa, na które w razie niebezpieczeństwa kot może się wspiąć, jeździ mało samochodów i mamy dobre kontakty z sąsiadami, można spokojnie wypuszczać kota. Osobiście jestem przeciwna wypuszczaniu kota w mieście.
Przygotowanie kota.
Przede wszystkim nasz kot musi być zaszczepiony przeciwko wściekliźnie i  chorobom zakaźnym. Musimy też go zabezpieczyć przeciwko kleszczom oraz koniecznie wykastrować! Kastracja zapobiegnie oddalaniu się na dużą odległość (Czuły zwykle ogranicza się do ogródków sąsiadów, pobliskiej łąki, czasem zahacza o działki na przeciwko domu), bójkami z innymi kotami (choć nie zawsze, Czuły nadal pokazuje kto tu rządzi) i przede wszystkim sterylizacja zwierzaka zapobiega niechcianym ciążom i rozrostowi populacji bezdomnych kociąt.
Kot powinien też mieć obróżkę z naszym numerem telefonu lub go zaczipować. W razie gdy się zgubi jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś go znajdzie i skontaktuje się z nami, większość schronisk posiada już czytnik czipów. Najlepiej wybrać dla kota obróżkę z gumką lub ze specjalnym zamknięciem "snap & easy", który w razie zaczepienia się kota o gałąź rozepnie się i kot się nie udusi.
Kot wychodzący nie może mieć podciętych pazurów. Jeżeli chcemy wypuszczać kota, musimy się przyzwyczaić do ostrego drapania po rękach lub kanap. Pazury pomogą kotu uciec na drzewo w razie spotkania z psem.
Jeżeli chcemy mieć rasowego kota, musimy pamiętać, że niektóre (jak np. wyżej wspomniane Norweskie Leśne) rasy nie mogą wychodzić same z domu. Również dachowce, u których zauważymy zbytnie spoufalanie się  z obcymi ludźmi nie powinny wychodzić. Na ufne koty czyha dużo niebezpieczeństw ze strony niewychowanych gówniarzy, którzy chętnie robią krzywdę kotom, tak samo odważne kociaki czasem nie zauważą, że nie mają szans z dużym psem bądź samochodem.



Musimy pamiętać, że wychodzące koty przynoszą nam "prezenty" w postaci martwych ptaków lub myszy. Trzeba to zaakceptować, lub, jeżeli obrzydzają nas martwe gryzonie, nie decydować się na niewypuszczanie kota.
Niestety, koty wychodzące też często żyją krócej, więc jeżeli chcecie, żeby biegały poza domem, zastosujcie się do tych rad, oraz wykorzystajcie swoją wyobraźnie i wtedy zadecydujcie, czy Wasz kot będzie bezpieczny w okolicy. Czasem kot będzie szczęśliwszy, gdy nie będzie musiał wychodzić.


środa, 9 marca 2011

Aby spacer był przyjemnością dla obu stron.

Zaniedbałam naukę chodzenia na smyczy u Globiego. Gdy był mały pozwoliłam mu ciągnąć na smyczy i ani się obejrzałam Globi ze słodkiej kulki przeistoczył się w 35-kilogramowego olbrzyma. Na spacerach ciągnie, nie potrafi przejść nawet metra bez naciągania smyczy i krztuszenia się. Wypróbowałam kilka metod, teraz ćwiczę na szelkach "easy walk", które bardzo pomagają. Opiszę Wam pokrótce metody nauki chodzenia na luźnej smyczy. Najlepiej wypróbować je po kolei i znaleźć najlepsze dla siebie rozwiązanie.
1. Drzewkowanie:
Jeżeli mamy szczeniaczka, lub małego psa warto zacząć od tej metody. Za każdym razem kiedy smycz się naciągnie zatrzymujemy się i czekamy aż pies zluźni smycz. Jeżeli używamy klikera to zaznaczamy nim moment rozluźnienia smyczy nie dajemy mu już smakołyka, bo samo pójście dalej jest dla psa nagrodą. Jest to bardzo czasochłonne, ale jeżeli ćwiczymy z psem konsekwentnie pies szybko zrozumie o co nam chodzi. Mi niestety nie wychodziło, bo nie zawsze udawało mi się zatrzymać takiego cielaka.
Jeżeli mamy szczeniaka powinniśmy zacząć go uczyć już drugiego dnia gdy jest u nas w domu. Nawet gdy pies przechodzi kwarantannę, możemy go szkolić w domu. Przypinamy smycz do psa, kładziemy smakołyk na podłodze i gdy pies chce jak najszybciej do niego zatrzymujemy go i czekamy na rozluźnienie smyczy. Szczeniak szybko łapie o co chodzi.
2. Obrót o 180 stopni.
Tej metody osobiście nie próbowałam. Gdy pies naciągnie smycz odwracamy się w drugą stronę i idziemy z psem w innym kierunku.
3. Halter, uzda.
Halter wygląda mniej więcej jak uzda u konia. Zakładamy psu takie cudo na pysk, przyczepiamy smycz do haltera i idziemy z psiakiem. Dzięki halterowi, gdy pies pociągnie na smyczy jego pysk skieruje się w bok, lub w dół, przez co nie będzie widział gdzie idzie. Oczywiście, gdy zdejmiemy psu halter znowu będzie ciągnąć, więc trzeba być sprytniejszym :) Po jakimś czasie (gdy pies już na halterze nie ciągnie) warto zaopatrzyć się w drugą smycz i prowadzić psa na dwóch. "Halterowa smycz" w razie pociągnięcia spełni swoje zadanie, a gdy pies nie ciągnie idzie spokojnie na smyczy. Po jakimś czasie gdy pies już się wyzbył ciągnięcia co jakiś zakładajmy psu halter (nawet już bez smyczy) żeby przypomniał sobie na czym to polegało.
Przed założeniem haltera trzeba psa przyzwyczaić do niego. Klikać klikerem i nagradzać, gdy pies ma halter na pysku. Warto kilka rundek zrobić w domu.
Minusem haltera są obtarcia pyska, szczególnie jak kupimy tanią uzdę. Najlepiej zaopatrzyć się w droższą, ale bezpieczniejszą.
4. Szelki easy-walk.
To jest mój osobisty faworyt. Jak pisałam wyżej miałam problem z zatrzymaniem Globiego, gdy zaczynał ciągnąć. Te szelki pomagają mi zatrzymać go i dzięki nim mogę spokojnie "drzewkować". Zestaw easy-walk składa się z obroży i szelek. Posiadają zabezpieczenia przed obtarciami. Stosować podobnie jak z halterem.
Czego nie używać do nauki chodzenia na smyczy:
1. Smycz automatyczna.
Ta smycz jest dobra gdy pies już chodzi na smyczy bardzo dobrze. Gdy się uczy ta smycz przyzwyczaja psa do ciągłego napięcia na obroży, więc do ciągnięcia.
2. Kolczatki, łańcuszki.
Zastanawia mnie, czemu duża ilość ludzi upiera się tak, żeby pies nosił kolczatkę, chociaż i tak nie widzą żadnej poprawy. Kolczatka tylko rani psa (tak jak łańcuszek zaciska) a większość psów się przyzwyczaja do tego i dalej ciągną w najlepsze nie zwracając uwagi na ból. Jest wiele lepszych sposobów niż kolczatki (patrz wyżej).